W poszukiwaniu pasji. Historia 1

Startujemy z nową serią artykułów! Ich treść będzie tworzona przez Czytelników tego bloga, którzy chcą podzielić się swoją historią o tym, jak wyglądała ich droga w poszukiwaniu swojej pasji.

Startujemy z nową serią artykułów! Ich treść będzie tworzona przez Czytelników tego bloga, którzy chcą podzielić się swoją historią o tym jak wyglądała ich droga w poszukiwaniu swojej pasji. Droga, która nie zawsze była łatwa, ale warta każdego kroku.

Przekonasz się, że nie trzeba mieć wielkiego doświadczenia czy ogromu rozwojowej wiedzy, aby podejmować w swoim życiu odważne decyzje. Niech ta seria będzie dla Ciebie inspiracją i dowodem na to, że możliwości są nieskończone.

Pomysł na tą serię przyszedł mi do głowy podczas przeglądania komentarzy w artykule Czy to jest TO? Znalazłem tam kilka ciekawych opisów, które przedstawiały przygody Czytelników w drodze do odnalezienia swojej pasji. Od razu pomyślałem, że takie autentyczne opisy osób, które nie są żadnymi specjalistami od rozwoju czy trenerami NLP, mogą stanowić wyjątkową inspirację dla wszystkich innych. W końcu jest to dobitny dowód na to, że tak naprawdę każdy może sięgać po to, co najlepsze w życiu, odważnie i wytrwale stawiając kolejne kroki.

Artykuły z serii “W poszukiwaniu pasji” będą publikowane raz na jakiś czas i w tej chwili nie wiem, ile ich się pojawi. Wszystko zależy od Was – od tego, jak Wam się spodoba ta seria i ile będzie chętnych do opisania swoich historii. Jeśli jesteś jedną z osób, której przygody w poszukiwaniu pasji mogą być dla innych inspiracją, napisz do mnie i w swoim mailu w kilku zdaniach opisz swoją ścieżkę. Bardzo możliwe, że wtedy poproszę Cię o dokładniejsze opisanie swojej historii.

Dzisiaj przedstawiam Wam historię Czytelnika o pseudonimie “e-l” (poprosił mnie, aby nie ujawniać jego imienia i nazwiska), który bardzo aktywnie komentuje artykuły na tym blogu. Poniżej jego własny tekst. Osobiście gratuluję mu takiej wytrwałości i odwagi w podejmowaniu dobrych decyzji! A Tobie życzę miłego czytania :)

Komputery, wirusy, i… co dalej?

Jestem związany z komputerami od ponad 10 lat. Wiedziałem od małego, że moja przyszłość będzie z nimi związana, nie widziałem innej opcji, bo jakby to powiedzieć, było tylko to i to było wszystkim.

Na początku był chaos, tylko gry i totalna niewiedza... miło było się opierdzielać, ale później, z powodu kolejnych problemów z wirusami w systemie postanowiłem zasięgnąć rady na jednym z forów dyskusyjnych, gdyż formatowanie dysku, stawianie systemu i instalowanie wszystkich aplikacji od nowa nie ekscytowało mnie na tyle, aby robić to co tydzień.

Przyszedłem z jednym problemem, później z drugim, w końcu sam zacząłem się tym interesować i co tu dużo mówić, zaciekawiło mnie to na tyle, że tematyka "Bezpieczeństwo Windows i malware (złośliwe oprogramowanie określane przez wszystkich jako wirusy)" wchłonęła mnie na ok. 2 lata.

Przez ten czas, ogromnie się rozwijałem z dnia na dzień, pomagałem bezinteresownie na różnych forach, badałem działanie malware na własnym komputerze, poświęcałem na to bardzo dużo czasu, wciągało mnie to niesamowicie.

Jak się czułem? Byłem absolutnie zaciekawiony, zafascynowany, znajdowałem się w stanie flow, dla mnie czas już nie istniał bo zaginałem czasoprzestrzeń (3 godziny w pół godziny - jak to możliwe!? Ano tak, to efekt pasji)

Co ciekawe, jestem w stanie wyciągnąć pewien zestaw cech z tego, czym się zajmowałem: badania, analizowanie, szukanie, odkrywanie, kontrola.

Zgadnij, jak to wpływało na to, jakie czytałem książki, jakie oglądałem filmy, seriale - co lubiłem robić, a wbrew pozorom ten pattern, nie odnosi się tylko do kontekstu z komputerami. Dziś również go wykorzystuję, ale w innym kontekście i dodając kolejne elementy (a uświadomiłem sobie to całkiem niedawno...).

Wracając do mojej ex pasji, była jedna bardzo ważna rzecz – NIE MARTWIŁEM SIĘ O PIENIĄDZE, nie myślałem o nich, w ogóle. Co najlepsze, nagrody same do mnie przychodziły jako efekt uboczny za pomoc na forum, otrzymywałem różne zaproszenia oraz oprogramowanie od firmy antywirusowej. W ramach podziękowania, kiedyś przysłali mi nawet kosz łakoci na Wielkanoc, co mnie rozbroiło :) NIE MARTWIŁEM SIĘ O PRACĘ, było to cudowne uczucie "WIEM, CO CHCĘ ROBIĆ W ŻYCIU I TO BĘDĘ ROBIŁ!".

Kiedy osiągnąłem już wszystko co mogłem na polskich forach, gdyż więcej nie znalazłem tu informacji, przeniosłem się na zagraniczne community.

Wtedy przeżyłem renesans. Znalazłem masę informacji, byłem bardzo podekscytowany, pomimo bariery językowej, nic nie szkodzi, teraz wszystko mogę, bo mam powód. Uczyłem się angielskiego ponad 10 lat w szkole i du**, wrzuciłem to w praktyczny kontekst i po kilku miesiącach, miałem pół tysiąca postów na obcojęzycznym forum, siedziałem na ircu i gadałem z ludźmi... po angielsku. Na początku wspomagałem się translatorami, później poduczyłem się trochę gramatyki, gdyż słówka na ogół znałem, albo bardzo często powtarzały się, więc trudno ich nie spamiętać. Dzisiaj mój angielski znów trochę mocno kuleje, z bardzo prostego powodu, nie udzielam się już na tych forach, a rzecz nie używana zanika. Na szczęście, znalazłem dobry powód, aby powrócić do nauki języka :)

W każdym razie, fora na których bywałem, skupiały ekspertów, znachorów, twórców narzędzi, którymi się posługiwałem, wielu, którzy w znacznej mierze przyczynili się do zwalczania złośliwego oprogramowania i utrudniania życia złym crackerom :) Mogłem pytać i nie mogłem uniknąć odpowiedzi :) Pasjonowali się tym, czym ja zacząłem się pasjonować całkiem niedawno w stosunku do nich. A ich pasja i entuzjazm stał na takim poziomie, że utworzyli zamknięte community dla ludzi, którzy chcieli się czegoś nauczyć pod ich okiem za FREE. Trafiła się okazja, skorzystałem. Nie żałowałem i nie żałuję :) Wspaniali ludzie.

Kolejnym wyzwaniem, które dopełniłoby moją wiedzę i pozwoliło na dalszy rozwój była nauka programowania, bo jeżeli chciałem się dowiedzieć jeszcze więcej, to sorry ale bez tego już nie bardzo. Miałem powód, aby to zrobić, byłem na dobrej drodze, ale ... coraz bardziej byłem ogólnie znużony swoją pasją, ciągłym siedzeniem przed komputerem, coś mi nie pasowało, dlatego przerwałem to z braku głębszej motywacji, wtedy nazwałem to wypaleniem, heh.

A muszę powiedzieć, że byłem naprawdę od tego uzależniony, trudno mi było wyobrazić sobie CO JA DALEJ BĘDĘ ROBIŁ? - właśnie to sprawiało, że jeszcze siedziałem, na siłę. Większość rzeczy robiłem z automatu (przez nawyk), dlatego byłem świadomie trochę odciążony, nie byłem jednak w stanie porwać się na rozwój i coś nowego. W końcu przestałem, jedna decyzja i ogromna wolność jaką otrzymałem, dziś uważam, że była słuszna.

Niczego nie żałuję, informacje które zdobyłem i tak cały czas pomagają mi w pracy z komputerami. Minął rok stagnacji. Następną rzeczą jaką się zająłem było tworzenie stron www (hmmm ogólnie rzecz biorąc powrót do biurka). Tematyka wiele razy przeze mnie przerabiana, jednak zawsze odpadałem z braku chęci (dziś wiem, że był to brak powodu). Usłyszałem jednak, że kilka osób robi na tym całkiem niezłą kasę, a w tym czasie przydałoby się kilka groszy. Ok, kolejne 2 lata, jednak zdecydowanie nie był to czas wielkiej ekscytacji jak w mojej pierwszej pasji, nie ma mowy.

Były chwile ogromnej motywacji, jednak niechęć przeważała. Pomimo tego, zdobyłem całkiem dobry poziom umiejętności, który pozwolił mi na zarobek kilku groszy. Nie dawało mi to jednak spokoju, nie mogę się zmusić do zakończenia projektów, jakie chciałem wysłać w sieć, co jest grane? Dzisiaj spisałem sobie przekonania, co myślę o tej „pasji”.

Po pierwsze wyszło, że błędem jest nazywanie tego pasją. Okej, jestem w tym dobry, ale nie oznacza to zaraz, że to lubię. Pierwszy dzwonek.

Po drugie uważam, że jest to nudne i monotonne. Nie mam chęci iść do przodu, gdyż uważam, że będzie to niezbyt przyjemna przygoda.

I ostatnia rzecz, A CO GDYBYM MIAŁ TO ROBIĆ ZA DARMO ? Zdecydowanie odpowiedziałem NIE.

Co to oznacza ? W moje pierwszej pasji nie było pieniędzy, robiłem to za darmo z wielką chęcią. Tutaj jest na odwrót. PIENIĄDZE były czynnikiem motywacyjnym. Wiedziałem to nawet, wcześniej i pomimo wątpliwości brnąłem dalej. W sumie poznanie „rozwoju osobistego” rok temu namieszało mi nieźle w głowie.

Cała idea porażek, cierpliwości i determinacji sprawiła, że pomimo wątpliwości, jeszcze troszeczkę posuwałem się do przodu, próbowałem się motywować na różne sposoby. W końcu sobie odpuściłem, kiedy otrzymałem pewien projekt do zrealizowania za $, zamknąłem portfolio. Kolejna decyzja dająca mi wolność, czułem się po prostu dobrze.

Nie były to całkiem stracone lata, dały mi dużo doświadczenia i umiejętności. Jednak czasami trzeba sobie odpuścić, jeżeli nie chcesz tego robić, jeżeli drzwiami i oknami z podświadomości dochodzi jedno NIE, a ty chcesz uświadomić sobie, to tylko chwilowe, później będzie lepiej, lepiej, do sukcesu droga długa … i jest coraz gorzej.

Zwłaszcza, że trudno jest się wyrwać. W obu przypadkach spędzałem 2 lata i naprawdę myśl, że poświęciłem na to w cholerę czasu trzymała mnie przy tych zajęciach, twarde NIE pozwoliło mi dopiero wyjść na wolność. Spędziłem już wiele czasu z komputerami, myślałem, że tak będzie zawsze.

Przeczytałem jednak pewną rzecz w jakiejś książce, nie pamiętam już jakiej: „czy myślisz, ze umierający biznesmen żałuje, że nie spędził więcej czasu w biurze przy pracy czy raczej przy zabawie?”. Dlatego też postanowiłem, że moja pasja musi być dla mnie zabawą, sprawiać mi przyjemność, komputery zaś nie do końca mi to już dostarczają.

W tej chwili jestem na drodze nowej pasji związanej z pisaniem, biznesem i rozwojem osobistym, NLP. Powoli schodzę z drogi "informatyka", za którego każdy mnie uważał.

Podsumowując. To, czego się nauczyłem w drodze do odnalezienia swojej pasji:
- Podejmij decyzje, że będziesz w tym dobry i uwierz w to.
- Znajdź swoją dźwignię (powód) i niech to będą tylko pozytywne rzeczy, słodka wisienka a nie bat przez plecy czy kij w d…alekie krainy.
- Jeżeli robisz coś tylko dla pieniędzy, nie będziesz długo szczęśliwy, musisz mieć lepszy powód niż kasa.
- Nie ma straconego czasu. Czas nie istnieje. Jest tylko uzyskane doświadczenie. Zawsze jesteś o nie bogatszy, pod warunkiem, że coś robisz.
- Pytania są genialne. Im bardziej konkretne pytanie, tym celniejsza odpowiedź.
- Cały czas się rozwijaj. Kiedy poznasz jedno i robisz to już z automatu, nawykowo, ustal kolejne wyzwanie. Nie stój w miejscu! Nie powtarzaj się!!
- Przede wszystkim, baw się dobrze :) I nie daj się wrobić w "robotę"!