Sposób na pasję
Gdy wstałem wczoraj o 5:40, aby wybrać się na spacer po okolicy, w mojej głowie zaczęła rodzić się ciekawa refleksja na temat pasji. Byłem świeżo po ukończeniu mojego pierwszego, 3-dniowego, wyjazdowego warsztatu, który poprowadziłem w Kazimierzu Dolnym.
Zawsze, gdy myślę o mojej pasji do rozwoju osobistego i pomagania ludziom, zauważam wiele dróg jej realizacji.
Przez długi czas opierałem się na tych najbardziej popularnych, nie eksperymentując z formą nauczania czy dzielenia się swoją wiedzą.
Cały czas mocno rozwijam się w coachingu, bo zauważam dużą przewagę takiej formy pomagania ludziom nad dużymi, grupowymi szkoleniami. Praca jeden na jeden umożliwia mi osiągnąć wysoką skuteczność i daje wielką satysfakcję.
Ostatnio brakowało mi jednak dobrego sposobu na pracę grupową, a wieloosobowe szkolenia nie dawały mi poczucia, że u każdego uczestnika dokonuje się prawdziwa, głęboka przemiana. Im więcej osób, tym bardziej brakuje indywidualnego podejścia, które jest podstawą do wykonania dobrej pracy coachingowej.
Duże, pop-motywacyjne seminaria są tylko przykładem na nakręcanie się energią na kilka dni, po których wszystko wraca do stanu sprzed szkolenia. Badania dowodzą, że są one nieskuteczne, o czym pisał Artur Król w jednym ze swoich artykułów.
To nie jest to, czego oczekuję od swojej pracy.
Chcę uczyć świadomego, inteligentnego rozwoju i przekazywać moim podopiecznym umiejętności, dzięki którym sami sobie będą radzić z własnymi przeszkodami i wyzwaniami. Skutecznie.
Postanowiłem więc poszukać innego sposobu. Jak zorganizować naukę w grupie, aby była co najmniej tak samo skuteczna jak praca 1 na 1?
Zacząłem od podstawowych założeń:
- aby powstała przestrzeń do przemiany, potrzebne jest odłączenie się od codziennych nawyków i przyzwyczajeń. Zmiana środowiska i odcięcie się od zgiełku codziennych wydarzeń zwiększa skuteczność uczenia się i zmiany osobistej;
- aby każdy uczestnik mógł się otworzyć na współpracę i dzielić się swoimi doświadczeniami, grupa MUSI być mała. Muszę mieć możliwość regularnie rozmawiać z każdym, trafić do każdego uczestnika;
- aby zmiana była skuteczna i trwała, powinna być zaangażowana w zestaw rozmaitych, bodźcujących umysł i ciało aktywności, a nie tylko w siedzenie i patrzenie na trenera.
Idąc tym tropem, w końcu pojawiła się „eureka“. Odnalazłem dla siebie formę nauczania, która daje mi ogrom satysfakcji, tony frajdy i świetne efekty. Znalazłem nowy sposób na realizowanie swojej pasji i czuję, że mogę się nią teraz cieszyć na zupełnie nowym poziomie.
Gdy przyjechałem do Kazimierza Dolnego, aby poprowadzić swój pierwszy wyjazdowy warsztat, uderzyło mnie piękno tego miejsca. Znalazłem się w otoczeniu sadów, lasów i wąwozów.
Wszędzie wokół była natura. Cisza. Przestrzeń. Idealne miejsce do tego, aby zająć się pracą w grupie.
Moje nowe miejsce pracy - wybudowany na wzorze XIX-wiecznego domu młynarza, który w całości jest dla nas. Duży salon z kominkiem. Bajka.
7 osób, niezwykła otwartość i gotowość do współpracy. Każdy z nas zostawił swój świat daleko stąd i mieliśmy przed sobą 3 dni intensywnej, wspólnej pracy nad sobą.
Angażowaliśmy zarówno umysł, jak i ciało. Były warsztaty, gry coachingowe, bieganie, spacery, medytacje, rozmowy przy kominku, ognisko, gry integracyjne, wspólne posiłki. Aktywni od samego rana do późnego wieczora.
Już po pierwszym dniu wiedziałem, że to jest to. Tak się cieszę, że miałem odwagę spróbować czegoś zupełnie nowego. Zaryzykować i zrobić coś, czego wcześniej nie znałem.
Odnalezienie swojego życiowego powołania to nie wszystko. Równie ważne jest wybranie odpowiedniego sposobu na realizowanie swojej pasji. Zwykle wybieramy ten najbardziej standardowy i popularny, podczas gdy możliwości są znacznie większe.
Czasami znalezienie nowego, ciekawszego sposobu na naszą pasję to jak rozpalenie tego ognia, który mamy w sercu.
Pomyśl teraz, jak inaczej możesz jeszcze realizować własną pasję? W innym miejscu, w innej formie, z innymi ludźmi?
Co sprawi, że będziesz mieć z tego większą frajdę? Co sprawi, że wartość i sens Twojej pracy wzrośnie?