Czego Dove nauczy Cię o rozwoju

W przekonaniu wielu osób, z którymi pracowałem indywidualnie, akceptacja samego siebie jest równoznaczna z pasywnością i niechęcią do jakichkolwiek zmian. Ten jakże nieprawdziwy schemat sabotuje prawdziwy rozwój i dlatego jego zmiana zawsze jest dla mnie pierwszym etapem pracy z takimi osobami.

Za pomocą świetnej kampanii marketingowej firmy Dove pokażę Ci dziś, w jaki sposób działa ten mechanizm i co to oznacza dla Twojego rozwoju. Dziś zburzymy ostatnie przeszkody, które stoją na drodze do pełnej akceptacji siebie.

Kilka dni temu trafiłem na artykuł opisujący badania związane z akcją marketingową firmy Dove.  Film, będący rdzeniem tej kampanii, obnaża sztuczny sposób kreowania idealnego wizerunku modelki reklamującej kobiece kosmetyki. Zanim zaczniesz czytać dalej, zobacz ten film poniżej:

Jako że reklama i marketing to dziedziny, którymi się pasjonuję od wielu lat, zawsze zastanawiam się nad schematami, z których korzystają twórcy tego typu akcji. Ta kampania szczególnie przykuła moją uwagę, gdyż pokazana tutaj zmiana perspektywy pozwala zrozumieć coś ogromnie ważnego w kontekście rozwoju osobistego. Coś, czego uświadomienie sobie może w Twoim życiu sporo zmienić.

Jak zapewne miałeś już okazję zauważyć wielokrotnie, główna zasada jaką kieruje się większość reklam kosmetyków ma podobny schemat. Jest modelka z idealną figurą i przekaz (bardziej lub mniej bezpośredni), który brzmi: „Kup ten kosmetyk, a staniesz się taka, jak ja”. Takie reklamy lansują tożsamość, do której później dążą klientki danej firmy. Tworząc sobie w głowie obraz tego, kim chcą się stać (a co za tym idzie, czując się źle z tym, kim są teraz) stają się konsumentkami konkretnego produktu.

To samo dzieje się w przypadku reklam skierowanych do mężczyzn – gość wypsikany nowym dezodorantem Axe zlicza zalotne spojrzenia kobiet kreując jednocześnie tożsamość samca alfa, którym chce być każdy młody facet. Warto zauważyć, że w tym samym czasie w głowie tworzy się schemat, który brzmi: „Jak nie mam Axe, to jestem zwykłym szaraczkiem”.

Wielu z Was może tutaj powiedzieć, że i tak nie jesteście podatni na reklamę, ale większość z tych procesów dzieje się na poziomie podświadomym, więc na pewnym etapie nie jesteś w stanie na to nic poradzić. Oczywiście świadomość tych mechanizmów jest pierwszym krokiem do zmniejszenia wpływu działania tego typu reklam.

Tak czy inaczej, takie działania reklamowe mają pewną dozę skuteczności, gdyż wykorzystują motywację OD i DO („Nie chcę być szaraczkiem, chcę być macho!”) jako motor do kupowania reklamowanych produktów (więcej o motywacji OD i DO znajdziesz w artykule o metaprogramach). Mimo to, ta skuteczność jest na raczej średnim poziomie – tego typu reklamy zazwyczaj nie sprawiają, że naprawdę chcemy mieć ten produkt.

Jak widać, do tego samego wniosku doszli marketingowcy firmy Dove. Stwierdzili, że wywoływanie uczucia słabości i potrzeby bycia lepszym nie jest już wystarczającym sposobem na reklamę, może więc warto spróbować czegoś innego. Postanowili zrobić coś zupełnie odwrotnego – zwiększyć poczucie własnej wartości osoby oglądającej reklamę!

Z początku takie działanie może wydawać się bezsensowne… Bo po co miałbyś cokolwiek kupować, skoro już jesteś piękny i doskonały? Są jednak konteksty, w których logika po prostu nie działa. Wystarczy bowiem zobaczyć reklamę Dove i od razu ma się wrażenie, że to naprawdę dobry sposób na wywołanie sympatii do swojej marki.

Teraz najważniejsze, czyli jak to się ma do rozwoju osobistego? Otóż tak, że bardzo wiele osób wierzy w to, że brak akceptacji siebie jest jedynym możliwym motorem do rozwoju. Według tych osób myśl „Nie jestem wystarczająco dobry” bez względu na to, czy wywołana reklamą czy wychowaniem rodziców jest im potrzebna, aby chcieć być lepszym i mieć motywację do zmiany. Do pewnego momentu to działa, tak samo jak reklamy kosmetyków z pięknymi modelkami. Ale tylko do pewnego momentu. Doświadczenie w pracy zarówno ze sobą jak i z innymi ludźmi pokazuje mi od wielu lat, że przekonanie typu „Jak przestanę o sobie źle myśleć, to przestanę się rozwijać; przecież jak się zaakceptuję to nie będzie mi już zależeć na tym aby być lepszym.” jest absolutną nieprawdą, a co więcej skutecznie sabotuje rozwój.

Ten schemat jest pewnego rodzaju „ostatnim bastionem” nie pozwalającym ludziom zmienić ograniczających przekonań (więcej o przekonaniach w artykule Przekonania a Twoje zachowanie). Jest on jak najbardziej logiczny, bo brzmi sensownie, że akceptując siebie przestanie Ci zależeć na zmianach. Mimo to w praktyce się zupełnie nie sprawdza, czego dowodem jest reklama Dove oraz to co przeczytasz za chwilę.

Jakiś czas temu miałem okazję prowadzić coaching z dziewczyną, która od wielu lat wierzyła w to, że jest za gruba. Gdy zapytałem ją „Czy coś złego by się stało, gdybyś przestała w to wierzyć?” ona odpowiedziała mi „Oczywiście. Wtedy bym siebie zaakceptowała i już by mi nie zależało na trzymaniu się diety, a więc już zupełnie bym się roztyła”. Popracowaliśmy nad weryfikacją tego przekonania – okazało się, że wierząc w „Jestem gruba” czuła się ciągle źle, przez co jedyne ćwiczenia jakie robiła wykonywała z przymusu, a jej dieta była przerywana dniami obżarstwa. Będąc cały czas w dołku z powodu niskiego poczucia własnej wartości nie była wstanie o siebie dbać.

Popracowaliśmy więc nad tym i doprowadziliśmy do momentu, w którym udało jej się zaakceptować siebie w pełni. Co się stało dalej? Akceptując siebie, nagle zyskała motywację do biegania, do dbania o zdrowie, do prawidłowego żywienia się.

Wniosek jest bardzo prosty - pozytywne emocje są o wiele silniejszym motorem do zmiany niż negatywne. Najpierw się zaakceptuj i poczuj dobrze ze sobą, a to da Ci masę motywacji i chęci do dokonywania zmian.

Gdybym miał zawrzeć cały przekaz tego artykułu w jednym zdaniu, brzmiałoby ono: „Akceptacja nie równa się pasywności”. W istocie jest wręcz przeciwnie - akceptacja jest najlepszym motorem zmian. Dlaczego? Otóż dlatego, że nagle znika „MUSZĘ być lepszy”, a pojawia się „CHCĘ być lepszy”. Różnica jest ogromna.

Poszukaj w swoim życiu kontekstów, w których jeszcze nie do końca siebie akceptujesz i zmień to. Ja jeszcze niedawno znalazłem u siebie przekonanie „Za wolno się rozwijam”, co paradoksalnie bardzo blokowało mój rozwój. Zmiana tego dała mi więcej luzu i możliwość stuprocentowego skupienia się na tym, co w danej chwili robię.

Gdy już znajdziesz te czułe miejsca i zmienisz je na swoje silne strony, poza rozwojem który będzie naturalnie miał miejsce, dostaniesz masę frajdy i radości z życia. I tego Ci życzę!

Na koniec, co sądzisz o reklamie Dove? Czy według Ciebie akceptacja może zmienić sposób, w jaki się rozwijasz? O zdanie głównie proszę czytelniczki, ale jeśli męskie grono również ma coś do powiedzenia – śmiało! :)

Napisz komentarz